Z pierwszej strony halonews.pl
Sektor finansowy łowi talenty
- Szczegóły
- Kategoria: news
Sektor finansowy łowi talenty. Połowa firm planuje zwiększać zatrudnienie w kolejnych miesiącach
Pracodawcy z sektora finansowego muszą się przygotować na ostrzejszą konkurencję o pracowników. W I kwartale tego roku połowa firm zamierza bowiem rekrutować nowych specjalistów – wynika z badania ManpowerGroup. Jeszcze kwartał temu odsetek ten wynosił 19 proc. Poszukiwani na rynku są zarówno eksperci od księgowości i podatków, jak i analitycy oraz kontrolerzy finansowy, a także specjaliści IT. W walce o talenty firmy stosują różne narzędzia, m.in. wzrost płac i nowe benefity. – Coraz ważniejszą rolę w pozyskaniu i utrzymaniu najlepszych pracowników odgrywa dobra reputacja pracodawcy, która gwarantuje wysokie standardy zarządzania oraz długofalowe perspektywy rozwoju – mówi Monika Milani, dyrektor ds. personalnych w Toyota Financial Services.
– Z moich obserwacji wynika, że rynek finansowy charakteryzuje pewnego rodzaju dualizm. Z jednej strony firmy nadal przechodzą przez proces konsolidacji, a co za tym idzie restrukturyzacji. Natomiast z drugiej strony instytucje z szeroko rozumianego sektora finansowego – jak np. banki, firmy leasingowe, faktoringowe czy domy maklerskie – prężnie się rozwijają, zwiększają zatrudnienie, tworzą centra usług wspólnych w wyspecjalizowanych obszarach jak np. AML czy ryzyko finansowe – mówi agencji Newseria Biznes Monika Milani.
Ulgi dla klasy średniej
- Szczegóły
- Kategoria: news
Od lutego ustawa zastąpi rozporządzenie ws. ulgi dla klasy średniej. Ministerstwo Finansów pracuje nad jej dalszym rozszerzaniem
W ubiegły czwartek Sejm przyjął ustawę, która ma wprowadzić do porządku prawnego sposób rozliczenia zaliczek na podatek dochodowy pracowników. Nowe przepisy zastąpią rozporządzenie z 7 stycznia, którego podstawa prawna budziła jednak wątpliwości prawników. Konieczność uregulowania tej sprawy powstała wskutek niespójności zasad zawartych w Polskim Ładzie. W efekcie wielu pracowników, którzy w styczniu otrzymali niższe niż w grudniu wynagrodzenie netto, dostało lub dostanie zwrot różnicy. Dla pracodawców oznacza to dodatkowe zamieszanie i nakład pracy. Ministerstwo Finansów zapowiada dalsze zmiany w stosowaniu ulgi dla klasy średniej.
– Podstawową kwestią jest fakt, że w przypadku gdy przychody pracownika w skali miesiąca ze stosunku pracy przekraczają kwotę 5,7 tys. zł i nie są wyższe niż 11,1 tys. zł, to pracodawca obligatoryjnie jest zobowiązany ustawą do stosowania ulgi dla klasy średniej – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Piotr Aleksiejuk, radca prawny z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Wojarska Aleksiejuk & Wspólnicy.
Licówki porcelanowe jako zaawansowana metoda odbudowy estetycznej
- Szczegóły
- Kategoria: news
Każdy z nas z pewnością chce mieć piękny uśmiech. Wygląd i stan naszych zębów potrafi skutecznie wpłynąć na ogólny wygląd naszej twarzy. Z pewnością piękne zęby wpływają niezwykle pozytywnie na nasze samopoczucie czy nawet pewność siebie. Właśnie dlatego nosimy aparaty ortodontyczne, poddajemy się różnego rodzaju zabiegom wybielania zębów, dbamy o nie na różne sposoby. Jednak jest jeszcze jeden sposób, aby zapewnić sobie piękny, hollywoodzki uśmiech. Czy słyszałeś kiedyś o porcelanowych licówkach?
Licówki - kiedy zgłosić się do stomatologa?
Jeśli zdecydowałeś się na zabieg zakładania licówek, to z pewnością zastanawiasz się, jakie kroki podjąć, aby za jakiś czas cieszyć się pięknym uśmiechem. Wiemy, jak uciążliwe mogą być zęby pożółkłe czy ukruszone - to nasza natura, jednak czemu nie skorzystać z możliwości jej ulepszenia?
Czytaj więcej: Licówki porcelanowe jako zaawansowana metoda odbudowy estetycznej
Dlaczego warto okleić auto folią?
- Szczegóły
- Kategoria: news
Dlaczego warto okleić nasze auto folią? Ile kosztuje oklejenie auta folią? Czy warto? Z tymi oraz z innymi pytaniami boryka się nie jeden użytkownik auta, który chciał zabezpieczyć lakier w swoim samochodzie, rozważa jej zakup oraz montaż. Jest to zrozumiałe, gdyż wielu z nas chce zachować lakier w dobrym stanie przez możliwie jak najdłuższy czas. Przyjrzyjmy się więc nieco dokładniej, z czym wiąże się oklejenie auta folią, oraz jakie są tego plusy.
Jak chronić się przed inflacją?
- Szczegóły
- Kategoria: news
Inflacja przekroczyła już 8%. To realny problem, z którym Polacy będą musieli zmierzyć się w najbliższym czasie. Jak więc skutecznie ochronić swój kapitał? I dlaczego, aby to zrobić, warto inwestować w produkty luksusowe?
Inflacja dotyka wszystkich – od zamożnych, przez klasę średnią, po najbiedniejszych. Na przestrzeni ostatnich miesięcy podrożało wiele towarów, a stopy procentowe kredytów hipotecznych mocno poszybowały w górę. Tak dużego kryzysu nie było od 21 lat. Co więcej, inflacja cięgle rośnie, a ekonomiści przewidują, że będziemy musieli się z nią mierzyć przynajmniej przez najbliższe dwa lata. Ochrona kapitału i ulokowanie swoich pieniędzy w dobrach, których wartość nie spada, jest kluczowym krokiem, aby w tym czasie nie stracić. Co możemy zrobić?
Jak zabezpieczyć oszczędności?
Inflacja to spadek wartości pieniądza, co oznacza, że przechowywanie oszczędności na koncie bankowym nie stanowi żadnego źródła ochrony. Możliwości mamy kilka i wiele zależy od kapitału, jakim dysponujemy. Nie bez znaczenia jest też nasza wiedza. Trudno zacząć inwestować w akcje, jeśli nie mamy pojęcia, jak działa rynek. Jednym z łatwiejszych, a zarazem bezpieczniejszych sposobów na ochronę kapitału, jest inwestycja w nieruchomości. - Dobra luksusowe od zawsze były skutecznym sposobem na ochronę kapitału w czasach kryzysu, a inwestycja w nieruchomości jest na pewno jednym z tych bezpieczniejszych. – podpowiada Ewa Ryfa z Aura Development. - Kupując apartament w samym centrum Łodzi, który został zbudowany z myślą o ekonomii, funkcjonalności i estetyce, znacznie zwiększamy swoje szanse na bezpieczne przejście przez kryzys. - dodaje Ewa Ryfa z Aura Development. Na zakup nieruchomości nie każdy może sobie pozwolić - to oczywista kwestia. Niemniej możliwości inwestycyjnych jest więcej.
Inwestycja w złoto
Inwestycja w złoto jest uważana przez wielu inwestorów za jeden z najlepszych sposobów, by zabezpieczyć się przed inflacją. Takie rozwiązanie daje poczucie stabilności - cena kruszcu nie waha się nawet w czasie kryzysu, a do tego jest to dobro, którego nie możemy w żaden sposób wyprodukować. Złoto można kupić w formie biżuterii albo na uncje. Każdy z tych sposobów lokowania majątku będzie równie skuteczny.
Praca na home office zależna jest od płci
- Szczegóły
- Kategoria: news
Co drugi mężczyzna woli pracować na home office. Aż 55% respondentów wybrało taką formę pracy, a jedynie 6% deklarowało, że woli home office. Wśród kobiet jest dokładnie na odwrót. W przypadku kobiet 56% ankietowanych wybrało home office, a jedynie 25 % zadeklarowało, że woli pracę w biurze. Zarówno mężczyźni jak i kobiety są zgodni, że przyjazne środowisko pracy budują przede wszystkim ludzie.
Jak wynika z badania „Biuro czy home office – jakie środowisko pracy preferują Polscy pracownicy” przeprowadzonego przez Dailyfruits wynika, że to głównie mężczyźni wolą pracować w biurze. Aż 55% respondentów wybrało taką formę pracy, a jedynie 6% deklarowało, że woli home office. W przypadku kobiet 56% ankietowanych wybrało home office, a jedynie 25 % zadeklarowało, że woli pracę w biurze.
Mężczyzn najbardziej do powrotu do biur motywuje komfortowa przestrzeń do pracy (47%) oraz przyjazna atmosfera, możliwość spotkań przy kawie oraz wspólne posiłki (43%). Kobiety wybrały wymianę doświadczeń i możliwość bezpośrednich spotkań (39%), możliwość bezpośredniej interakcji z ludźmi (38%) oraz przyjazną atmosferę i wspólne posiłki (38%).
Zarówno mężczyźni (60%) jak i kobiety (56%) są zgodni, że przyjazne środowisko pracy budują przede wszystkim ludzie. Dla obu płci równie ważne są również eventy integracyjne, jak deklarowało 49% kobiet i 44% mężczyzn.
Z perspektywy ostatniego roku obserwujemy, że coraz więcej pracodawców zauważa potrzebę budowania więzi jako najważniejszy czynnik pracy hybrydowej. Integracja online niesie za sobą szereg korzyści takich jak poczucie przynależności do zespołu. To bardzo ważna wartość szczególnie w czasach pracy zdalnej. Wysyłając pracownikom paczki na home office lub organizując spotkania online pokazuje się pracownikom, że nadal są bardzo ważną częścią zespołu. Bazując na rozwiązaniach umożliwiających realizację zdalnych działań team building, na przykład gotowanie online czy realizację firmowych śniadań po przesłaniu do pracowników produktów na ich przygotowanie, można reagować na bieżące potrzeby pracowników właśnie w zakresie potrzeby integracji. – mówi Magdalena Kartasińska, dietetyk kliniczny i kierownik działu dietetycznego Dailyfruits.
Na pytanie dlaczego nie lubimy pracować w biurze zarówno kobiety jak i mężczyźni wskazywali głownie: uciążliwy dojazd, brak parkingu czy korki – 54%. Niechęć wzbudza również poczucie bycia kontrolowanym lub nielubianym, a także dodatkowe obowiązki gdy jesteśmy w biurze (17%). Niektóre firmy nadal nie posiadają również właściwej przestrzeni do spożywania posiłków, klimatyzacji, właściwego oświetlenia, dobrego krzesła czy po prostu ciszy (16%). Nie lubimy również wcześnie wstawać i przygotowywać się do pracy (6%) lub jesteśmy zmęczeni dużą ilością spotkań (5%). Praca w biurze nie pozwala nam również na domowe obowiązki i opiekę nad dziećmi, kiedy jesteśmy w biurze (5%).
Jak wynika z przeprowadzonego badania największym czynnikiem zachęcającym do powrotu są dobrze zbudowane zespoły, które dbają o swoich pracowników zarówno w sferze relacji pracowniczych jak i zapewniają dobrą jakość pracy. Również na tym czynniku powinni skupić się pracodawcy, którzy zdecydowali się na pozostanie w formie hybrydowej.
Badanie „Biuro czy home office – jakie środowisko pracy preferują polscy pracownicy” zostało zrealizowane w formie ankiety przez firmę Dailyfruits na próbie 500 pracowników. Sondaż składał się z pytań otwartych i zamkniętych.
Nie ma co liczyć na znaczące spadki cen gazu
- Szczegóły
- Kategoria: news
W długim terminie nie ma co liczyć na znaczące spadki cen gazu. Europa będzie potrzebować coraz więcej tego surowca.
– Aktualna sytuacja na rynku gazu w długiej perspektywie skłoni Unię Europejską nie do rewizji polityki klimatycznej, ale do jej zintensyfikowania i przyspieszenia prac nad rozwojem odnawialnych źródeł czy komercyjnymi zastosowaniami wodoru – ocenia Grzegorz Onichimowski, ekspert Instytutu Obywatelskiego i były prezes Towarowej Giełdy Energii. Jak podkreśla, na rynku gazu nie ma już powrotu do historycznie niskich cen notowanych jeszcze wiosną ubiegłego roku, bo Europa będzie potrzebować w kolejnych latach bardzo dużo błękitnego surowca. W kolejnych miesiącach jednak wzrosty powinny wyhamować. Wiele zależy jednak od czynników takich jak pogoda i polityka Gazpromu, która może windować ceny na europejskich giełdach.
– Myślę, że nie czekają nas już dalsze podwyżki cen gazu. Oczekiwałbym raczej delikatnych obniżek. Wszystko zależy od czynników takich, jak chociażby pogoda. Jeszcze we wrześniu, październiku wszyscy prognozowali, że czeka nas długa i ostra zima. Teraz, na początku stycznia, nie jesteśmy już tacy pewni. Być może ta zima wcale nie będzie taka sroga, a co za tym idzie, na giełdowych rynkach ceny się uspokoją i pójdą w dół. Zobaczymy, na ile podąży za tym nasz krajowy monopolista. Prawdopodobnie będzie jakiś nacisk ze strony politycznej, który spowoduje, że trochę te swoje apetyty powściągnie – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Onichimowski.
Nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie ceny gazu od kilku miesięcy dynamicznie rosły, bijąc historyczne rekordy. Firmy i podmioty, które są odbiorcami gazu ziemnego i LNG, dotkliwie odczuły już skutki tych podwyżek w swoich budżetach. Rząd wprowadził co prawda szereg mechanizmów osłonowych, które jednak uchronią przed radykalnymi podwyżkami głównie gospodarstwa domowe. Natomiast w przypadku przedsiębiorców rachunki za gaz wzrosły nawet kilkukrotnie.
– Jest kilka przyczyn podwyżek cen gazu. Pierwsza wiąże się z geopolityką. Chodzi o to, żeby zmusić odbiorców rosyjskiego gazu do przejścia z powrotem na umowy długoterminowe – wyjaśnia ekspert Instytutu Obywatelskiego. – Rosja przez wiele lat sprzedawała gaz głównie na podstawie umów długoterminowych, a dzisiaj jest zmuszona do sprzedawania dużej ilości tego surowca na giełdach, gdzie ceny są bardzo zmienne. W 2019 i 2020 roku były dla odmiany bardzo niskie i Rosjanie bardzo by chcieli, żeby ich odbiorcy przeszli z powrotem na umowy długoterminowe. Zresztą, oni z tych długoterminowych umów się wywiązują, natomiast nie dostarczają gazu na giełdy, na tzw. rynek spotowy, rynek transakcji natychmiastowych.
Drugi cel działania Rosji wiąże się z gazociągiem Nord Stream 2, który czeka na zakończenie procesu certyfikacji przez niemieckie organy regulacyjne. Według ekspertów Gazprom winduje ceny gazu na giełdach, ponieważ chce w ten sposób wymusić zgody administracyjne na uruchomienie przesyłu.
– Zobaczymy, jak zakończy się ta cała rozgrywka z Rosją. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nasza sytuacja nie jest taka beznadziejna. Oczywiście Europa przesadziła, jeśli chodzi o zależność gazową od Rosji, ale z drugiej strony to Rosja jest dużo bardziej zależna od Europy. Procent gazu, który Europa kupuje od Rosji, jest dużo niższy niż procent gazu, który Rosja sprzedaje Europie – mówi Grzegorz Onichimowski. – W związku z tym długoterminowo Rosja nie może sobie pozwolić na to, żeby przykręcić kurek, bo to będzie oznaczać dla nich wyjście z rynku. Zostaną zastąpieni przez kogoś innego, głównie przez eksporterów LNG takich jak Katar czy Australia. To zaś mogłoby przysporzyć Rosji problemów budżetowych. Dlatego uważam, że oni wrócą na rynek, tylko pytanie, kto komu da się przepchnąć w tym konflikcie.
Jak ocenia, obok polityki Gazpromu i ożywienia gospodarczego po pandemii, które dodatkowo napędziło popyt na gaz, przyczyną rosnących cen jest też monopolizacja polskiego rynku przez PGNiG.
– Po kilku latach starań o złamanie monopolu PGNiG wydaje się, że aktualny rząd jest zdeterminowany, żeby ten monopol odtworzyć. Wyraźnie widać, jakie są tego skutki. PGNiG po prostu narzuca takie ceny, jakie chce – ocenia były prezes Towarowej Giełdy Energii. – Trzecia kwestia to jest struktura zakupów gazu w Polsce. I tu jest kilka znaków zapytania, czy tajemnic, bo obserwujemy olbrzymie wzrosty cen detalicznych. Natomiast nie możemy zapominać, że Polska jest w dużo lepszej sytuacji niż większość państw europejskich, bo 1/4 polskiego gazu pochodzi z własnego wydobycia, w związku z czym tu zmiany kosztów nie ma. Druga 1/4 pochodzi z zakupów LNG, czyli tutaj też to są długoterminowe umowy i nie było zmiany kosztów.
Rynkowi eksperci wskazują, że wpływ na kształtowanie się cen gazu na europejskich rynkach będzie mieć w nadchodzących miesiącach m.in. pogoda. Jeżeli pozostałe zimowe miesiące okażą się stosunkowo ciepłe, wówczas presja na ceny powinna osłabnąć. Na zahamowanie wzrostów może też wpłynąć sytuacja epidemiczna – w przypadku kolejnej fali pandemii i nowych lockdownów popyt na błękitny surowiec też powinien się zmniejszyć.
– Długoterminowo raczej nie ma jednak co liczyć na to, że ceny gazu będą dramatycznie spadać, bo tego surowca potrzeba coraz więcej. Europa potrzebuje więcej gazu, ponieważ uważa, że jest on idealnym paliwem przejściowym od energetyki węglowej do nowoczesnej energetyki opartej o OZE, ewentualnie energetyki jądrowej. A to będzie trwało co najmniej kilkanaście lat – mówi Grzegorz Onichimowski.
Atrakcyjną alternatywą jest rynek płynnego gazu LNG. Pojawia się na nim coraz więcej producentów i dostawców, ale z drugiej strony rośnie też zainteresowanie ze strony odbiorców.
– Koncerny paliwowe zaczynają nabierać zielonego koloru i inwestowanie w źródła kopalne przestało być modne. Co za tym idzie, mamy do czynienia z odwrotem od inwestycji w wydobycie i to może długoterminowo utrzymywać wysokie ceny. W każdym razie do tak niskich cen, jakie mieliśmy na początku epidemii raczej już nie wrócimy – prognozuje ekspert rynku energetycznego.
Ekspert Instytutu Obywatelskiego ocenia również, że aktualna sytuacja na rynku gazu w długiej perspektywie skłoni Unię Europejską do zintensyfikowania swojej polityki klimatycznej i przyspieszenia prac nad rozwojem odnawialnych źródeł, magazynów energii czy nad komercyjnymi zastosowaniami wodoru.
– Wszystko po to, aby doprowadzić do sytuacji, w której moc konwencjonalnych elektrowni opartych o gaz będzie wprawdzie stosunkowo wysoka, ale ich wykorzystanie będzie jak najmniejsze – mówi Grzegorz Onichimowski. – Chodzi o to, żeby mieć jak najwięcej energii ze źródeł odnawialnych, a źródła gazowe traktować jako rezerwę na taką pogodę, kiedy jest bardzo mało wiatru i słońca. Wtedy te rezerwowe źródła trzeba będzie wykorzystać. Natomiast latem przez ok. 90 proc. czasu źródła odnawialne będą wystarczające do pokrycia zapotrzebowania.
Narzędzia do analizy zachowań w e-handlu
- Szczegóły
- Kategoria: news
Specjalna aplikacja rozpoznaje frustrację u użytkownika strony internetowej. Narzędzia do analizy zachowań będą coraz istotniejsze w e-handlu
Sztuczna inteligencja i machine learning pomagają przeanalizować zachowania klientów odwiedzających strony internetowe firm, głównie e-sklepów, i wskazać, w których momentach tej wizyty pojawiła się frustracja. Polski start-up rozwija aplikację, która jako pierwsza na świecie wykorzystuje tę technologię i już po kilku minutach działania wskazuje pierwsze wnioski. Satysfakcja klientów jest w centrum zainteresowania przedsiębiorstw na całym świecie, a analitycy przewidują, że rynek oprogramowania do automatycznego badania wzorców ich zachowań niemal dwukrotnie zwiększy swoją wartość w najbliższych latach.
– Żyjemy w bardzo szybkich czasach. Użytkownicy sklepów internetowych są bardzo wymagający i nie pozwalają na żadne błędy w serwisie. Szybko wtedy rezygnują i idą do konkurencji. Dlatego musimy zadbać o to, żeby ta ścieżka zakupowa użytkowników była w jak najlepszy i w komfortowy sposób przygotowana właśnie dla naszych użytkowników – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Marta-Lipka Krawczyk, dyrektor sprzedaży w firmie cux.io.
Rozwijane przez polski start-up narzędzie CUX jest pierwszą, a zarazem jedyną na świecie platformą UX Automation. Jej rola to rozpoznawanie, wykrywanie i definiowanie wzorców zachowań użytkowników po to, by wpłynąć na ich wrażenia podczas korzystania z danej strony internetowej.
– Nasze narzędzie rozpoznaje wzorce zachowań. Analizuje doświadczenia użytkowników, sprawdza, jak się zachowują, w jakich momentach utykają, jak reagują na te treści, które są w sklepach internetowych. A ponieważ to są wzorce, to mogą być one powtarzalne. Na ich podstawie automatyzujemy user experience, ścieżki zachowań, tak żeby były prostsze i bardziej klarowne dla klientów końcowych – informuje Marta-Lipka Krawczyk.
Aplikacja samodzielnie śledzi wszystkie zdarzenia na stronie, nie angażując działu IT klienta. Umożliwia przedsiębiorcom szybki dostęp do kluczowych z ich punktu widzenia danych, takich jak chociażby moment, w którym podczas przeglądania witryny dochodzi u klienta do frustracji. Wysyła wówczas stosowne alerty. Dzięki predyktywnej analizie klienci nie muszą samodzielnie szukać problemów na stronach – CUX robi to za nich, dodatkowo wybierając tylko te wizyty, które mają znaczenie dla celu biznesowego (np. sprzedaż, zapis do newslettera czy wypełnienie formularza). Rozwiązanie pozwala ograniczyć koszty związane z korzystaniem z usług zewnętrznych analityków, a pierwsze rezultaty jego wdrożenia można obserwować już po kilku minutach.
– Z naszego rozwiązania głównie korzystają sklepy internetowe, ale też wszystkie inne projekty internetowe, którym zależy na zwiększeniu konwersji. Korzystają z niego produktowcy, ale też właściciele serwisów czy sklepów internetowych – po to, żeby nie domyślać się, jak wygląda ścieżka użytkowników, tylko żeby faktycznie pracować na danych, ich analizach i projektować serwisy w taki sposób, żeby one były jak najbardziej użyteczne dla klientów – mówi dyrektor sprzedaży w cux.io.
CUX umożliwia obserwację zachowań użytkowników na różnych urządzeniach – od telefonów po smart TV. Z platformy CUX korzysta między innymi firma telekomunikacyjna T-Mobile. Przedsiębiorstwo zintegrowało rozwiązanie z Google Tag Managerem, dzięki czemu pracownicy mogą szybko identyfikować konkretne zdarzenia podczas wizyt na firmowej witrynie. Jak podkreślają przedstawiciele cux.io, narzędzie to pomogło zwiększyć konwersję o 68 proc. Korzystają z niego klienci w 102 krajach, a codziennie przetwarzanych jest ok. 80 GB danych.
Analitycy Market Research Future przewidują, że wartość rynku oprogramowania badającego doświadczenia użytkowników wzrośnie z niemal 184 mln dol., notowanych w 2019 roku, do 356 mln dol. w roku 2026. Głównymi czynnikami napędzającymi wzrost tego rynku mają być rozwój handlu online i coraz lepsze przyjmowanie technologii takich jak internet rzeczy czy sztuczna inteligencja przez społeczeństwo, przedsiębiorstwa, ale i rządy państw. Kluczowe w rozwoju tego rynku jest ustawienie w centrum zainteresowań kadry menedżerskiej oczekiwań i potrzeb klientów.
– Powinniśmy tworzyć dla naszych użytkowników takie środowisko, które będzie dla nich jak najbardziej komfortowe. To jest przyszłość – wskazuje Marta Lipka-Krawczyk. – UX Automation jest naszym autorskim rozwiązaniem, więc dzisiaj jesteśmy na takim etapie, że uczymy naszych klientów, pokazujemy im, jak ważne jest to narzędzie i w jaki sposób jest w stanie ułatwić ich pracę.
Firma cux.io była jednym z uczestników panelu Startupowy Magiel podczas wydarzenia Thursday Gathering, organizowanego przez Fundację Venture Café Warsaw. Panel był poświęcony przyszłości start-upów i ich kondycji we współczesnej gospodarce.
Platformy społecznościowe pod większą kontrolą w UE
- Szczegóły
- Kategoria: news
Platformy społecznościowe pod większą kontrolą w UE. Dobiegają końca prace nad nowymi regulacjami w tym zakresie
Digital Services Act, czyli kodeks usług cyfrowych, to jedna z najważniejszych regulacji dotyczących rynku usług cyfrowych, nad którą pracuje w tej chwili Unia Europejska. Nowe przepisy, które mają ukrócić dominację cyfrowych gigantów, zwiększyć ochronę użytkowników platform społecznościowych i zapewnić transparentność ich działania, mają szansę zostać przyjęte już pod koniec tego roku. – Główną motywacją do wprowadzenia tych regulacji jest poczucie Komisji Europejskiej, że sposób, w jaki obecnie funkcjonują duże platformy internetowe, jest po prostu szkodliwy dla obywateli i należy coś z tym zrobić – mówi Dorota Głowacka, prawniczka z Fundacji Panoptykon.
Digital Services Act to – obok aktu o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act) i rozporządzenia o sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence Act) – jedna z najważniejszych regulacji w obszarze nowych technologii, nad którymi pracuje UE.
– Od ubiegłego roku w instytucjach unijnych trwają prace nad aktem o usługach cyfrowych – Digital Services Act, który ma wprowadzić nowe regulacje dla funkcjonowania platform internetowych. Najprawdopodobniej na początku tego roku – jest duża szansa, że jeszcze w tym miesiącu – nad swoim stanowiskiem w tej sprawie będzie głosował Parlament Europejski. Zakładamy, że cały ten rok to będą dalsze negocjacje pomiędzy Parlamentem Europejskim, Komisją Europejską i Radą UE. Prawdopodobnie pod koniec tego roku lub na początku przyszłego te przepisy zostaną ostatecznie przyjęte – mówi agencji Newseria Biznes Dorota Głowacka.
Jesienią 2020 roku Komisja Europejska ogłosiła konsultacje społeczne, których celem było podsumowanie wszystkich problemów związanych z rosnącą pozycją cyfrowych gigantów. Chodzi głównie o tzw. GAFAM, czyli wielką piątkę – Google, Amazon, Facebook, Apple i Microsoft. W konsultacjach wzięło udział w sumie ok. 3 tys. podmiotów, a ich efektem był opublikowany w połowie grudnia 2020 roku projekt Digital Services Act (kodeks usług cyfrowych).
Nowa regulacja ma przede wszystkim w większym stopniu chronić konsumentów przed dominacją cyberkorporacji i odpowiedzieć na główne problemy społeczno-ekonomiczne związane z działaniem globalnych platform internetowych – od mikrotargetowania, przez dezinformację, po utrudnianie konkurencji.
– Głównym powodem, dla którego w ogóle podjęto prace nad nowymi przepisami w tym zakresie, jest działalność międzynarodowych, globalnych firm internetowych, które mają dominującą pozycję na rynku mediów społecznościowych. To przede wszystkim ich będą dotyczyć te przepisy, choć nie tylko. Projekt Digital Services Act różnicuje bowiem poziom obowiązków w zależności od wielkości podmiotu, którego ma dotyczyć. Te największe platformy, powyżej 45 mln użytkowników, będą miały znacznie dalej idące obowiązki niż mniejsze, krajowe platformy e-commerce – wyjaśnia prawniczka z Fundacji Panoptykon.
Projekt Digital Services Act od samego początku budzi ogromne zainteresowanie nie tylko cyfrowych gigantów spod znaku GAFAM, ale też m.in. organizacji działających na rynku cyfrowym, stowarzyszeń walczących z mową nienawiści, mniejszych dostawców usług internetowych i wydawców prasowych. O skali tego zainteresowania świadczy to, że w trakcie prac nad kształtem nowej regulacji do Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów w PE (IMCO) wpłynęło aż 2,2 tys. poprawek i uwag, które w sumie zmieściły się na ponad 1,3 tys. stron.
Projekt przedstawiony finalnie przez Komisję Europejską obejmuje różne aspekty funkcjonowania cyfrowych gigantów. Te najważniejsze dotyczą m.in. algorytmów, które odpowiadają za personalizowanie i rekomendowanie treści na Facebooku, YouTubie i innych platformach. W tej chwili odpowiada za to sztuczna inteligencja, „karmiona” danymi użytkowników (wiek, płeć, zamieszkanie, zainteresowania, cechy osobowościowe, preferencje etc.). Jej zadaniem jest zmaksymalizowanie czasu spędzanego przez nich na danej platformie, aby obejrzeli jak najwięcej reklam, a przy tym wygenerowali jeszcze więcej danych, które będą dalej napędzać algorytmy reklamowe.
– Przepisy, które rzeczywiście mogą najwięcej zmienić z punktu widzenia użytkowników, dotyczą właśnie systemów rekomendacyjnych i systemów reklamowych platform. Projekt Komisji wprowadza różne dodatkowe obowiązki dotyczące transparentności, czyli obowiązku wyjaśnienia przez platformę logiki działania swoich systemów i pewnych indywidualnych decyzji, czyli np. dlaczego widzę daną reklamę – mówi Dorota Głowacka.
W ocenie wielu ekspertów propozycje zawarte w Digital Services Act, które dotyczą działania algorytmów na platformach, są nadal zbyt ograniczone i nie zapewnią wystarczającej ochrony użytkownikom. Dlatego we wrześniu 2020 roku 50 organizacji społecznych z całej Europy – w tym też Fundacja Panoptykon – w liście otwartym do europosłów zaapelowało o to, żeby zawrzeć w DSA mechanizmy, które pozwolą poddać algorytmy na platformach większej kontroli. Jak podkreśliły, nie będzie już ku temu lepszej okazji niż trwające właśnie prace nad nowymi przepisami.
– Chcielibyśmy, żeby prawo nakładało na platformy ograniczenia w zakresie eksploatacji danych. Dzięki temu niemożliwe byłyby te najbardziej inwazyjne praktyki, zakładające przykładowo, że do wyświetlenia rozmaitych treści platformy wykorzystują takie dane, które mogą zdradzać nasze cechy wrażliwe, słabości etc. – wyjaśnia ekspertka Fundacji Panoptykon.
W kontekście Digital Services Act duże zainteresowanie budzą nie tylko algorytmy, ale i nowe zasady moderacji treści na platformach takich jak Facebook czy Twitter, które dzisiaj działają tylko według własnych, wewnętrznych regulaminów i blokują niektóre treści wedle własnego uznania. Nowa regulacja ma ukrócić tę arbitralność i stworzyć możliwość odwołania się od takiej decyzji.
– To jest próba wzmocnienia użytkowników, którzy zostali zablokowani przez platformy – tłumaczy Dorota Głowacka. – Dzisiaj prawo tego nie reguluje. Natomiast akt o usługach cyfrowych przewiduje, że tacy użytkownicy będą musieli, po pierwsze, zostać odpowiednio poinformowani o tym, że zostali zablokowani i dlaczego. Będą też mieli prawo odwołać się od tej decyzji, platforma ma obowiązek stworzyć im dostęp do takiego systemu. Ponadto projekt przewiduje utworzenie niezależnych organów, które będą rozpoznawały odwołania tych użytkowników, którzy nie będą zadowoleni z ostatecznej decyzji platformy. Czyli krótko mówiąc: to są rozwiązania, które rzeczywiście mogą przyczynić się do tego, że decyzje moderacyjne platform będą zapadały w sposób bardziej przejrzysty.
Prawniczka Fundacji Panoptykon wskazuje, że DSA przewiduje także stworzenie instytucjonalnego systemu nadzoru nad cyfrowymi gigantami, czyli w praktyce powołanie nowych organów, które będą rozliczać platformy z tego, czy i jak przestrzegają postanowień aktu.
– To będą instytucje działające zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym. W pewnym zakresie nadzór nad działalnością platform ma też sprawować sama Komisja. Oprócz tego przewidziano system sankcji za niewypełnianie zobowiązań, które będą wynikały z aktu o usługach cyfrowych. I oczywiście najbardziej dotkliwą formą będą sankcje finansowe, sięgające nawet 6 proc. obrotów – mówi Dorota Głowacka. – Digital Services Act wprowadza również udogodnienia, które pozwolą badaczom, dziennikarzom i organizacjom takim jak nasza ubiegać się o dostęp do danych. To jeden z takich mechanizmów, które docelowo po prostu ułatwią rozliczanie platform z tego, w jaki sposób funkcjonują.
Polski Ład: Płatności bezgotówkowe
- Szczegóły
- Kategoria: news
Obowiązek przyjmowania płatności bezgotówkowych
W 2022 roku wzrosną ceny praktycznie wszelkich dóbr i usług w Polsce. Przyczyny związane są przede wszystkim z rosnącą inflacją i wprowadzeniem tzw. Polskiego Ładu oraz parapodatku, tj. składki zdrowotnej. Ale to nie jedyny powód. Nowela prawa wymusza na przedsiębiorcach przyjmowanie płatności bezgotówkowych za pomocą instrumentów płatniczych. Brak zastosowania się do powyższych wymogów oznacza m.in. 5 tysięcy zł kary. Czy firmy zdane są na korzystanie z popularnych, ale dość drogich terminali płatniczych, a przez to skokowe podniesienie cen już za kilkanaście dni, czy jest dużo tańsza alternatywa?
Od początku 2022r weszła w życie zmiana prawa dla polskich przedsiębiorców, w zakresie elementów wprowadzanej nowelizacji w PIT i CIT, w ramach tzw. Polskiego Ładu. Zmiany dotyczą obowiązku przyjmowania przez firmy płatności bezgotówkowych za pomocą instrumentów płatniczych. Artykuł 19a ust. 1 tejże ustawy mówi: Przedsiębiorca zapewnia możliwość dokonywania zapłaty w każdym miejscu, w którym działalność gospodarcza jest faktycznie wykonywana, w szczególności w lokalu, poza lokalem przedsiębiorstwa lub w pojeździe wykorzystywanym do świadczenia usług transportu pasażerskiego, przy użyciu instrumentu płatniczego w rozumieniu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych (Dz. U. z 2021 r. poz 1907 i 1814).
Kolejną, nową i ważną zmianą w ustawie o Prawie Przedsiębiorców jest art 19a ust 3, która mówi o tym, że w przypadku kiedy firma prowadzi ewidencję sprzedaży przy zastosowaniu kas rejestrujących, musi połączyć taką kasę z terminalem płatniczym i umożliwić rejestrację wszystkich transakcji w Centralnym Repozytorium Kas.
Płatności bezgotówkowe. Jakie koszty ponosi przedsiebiorca?
Aktualnie na rynku najpowszechniej wykorzystywanym rozwiązaniem do obsługi płatności bezgotówkowych są terminale płatnicze. Jednak ich stosowanie, choć powszechne, nie należy do najtańszych. W przypadku mobilnych terminali suma prowizji wynosi od około 1,4% do 2% wartości każdej transakcji. Do tego należy doliczyć koszty dzierżawy urządzenia co miesiąc, a umowa podpisywana jest na minimum 12 miesięcy. Nieco tańszym rozwiązaniem są terminale stacjonarne. Jednak w ramach kosztów należy uiścić m.in. miesięczną opłatę dzierżawy (średnio 50 zł), marżę agenta rozliczeniowego (wynosząca około 5 groszy przy każdej transakcji), opłatę interchange, którą pobierają banki (wynoszącą 0,2% dla kart debetowych i 0,3% dla kart kredytowych), a także opłatę systemową pobieraną przez organizacje płatnicze VISA i MASTERCARD. W sumie miesięczny koszt utrzymania stacjonarnego terminala płatniczego to około 0,65% wartości transakcji plus koszty dzierżawy samego urządzenia, a umowa jest podpisywana na minimum 12 miesięcy.