Ładowanie Konfiguracji Stylów. Proszę czekać...

Euro 2021 Znamy daty meczow reprezentacji Polski. Kiedy zagraja bialo czerwoni articleOd ponad dwóch miesięcy wszyscy kibice piłkarskiej reprezentacji Polski czekali na pierwszy mecz pod wodzą nowego selekcjonera. Już na pierwszej konferencji prasowej zrobił dobre wrażenie. Pokazał się jako człowiek elokwentny, stanowczy i nieźle rozumiejący piłkę. Chyba nie było kibica, który nie czekałby z zapartym tchem na jego debiut przy linii bocznej boiska.

No i stało się. Polacy na zakończonym wczoraj zgrupowaniu zremisowali z Węgrami, pokonali Andorę i ulegli Anglii na Wembley. Nadszedł więc czas, by pokusić się o kilka wniosków na gorąco. Co już wiemy o Reprezentacji Paulo Sousy?

                                 

 

Prawdopodobnie będziemy grali trójką w obronie i wahadłowymi

 

Portugalczyk ma swoją wizję i raczej nie zakłada ona klasycznej gry dwoma stoperami. Już w pierwszym meczu z Węgrami dostaliśmy próbkę tego, jak może wyglądać docelowo ustawienie. Od pierwszej minuty na boisku zameldował się tercet: Bednarek, Helik, Bereszyński. Michał Helik  nie zaliczył jednak  dobrego występu i w 58 minucie opuścił plac gry ustępując miejsca temu, który miał być pewniakiem, a więc Kamilowi Glikowi. Przy liniach bocznych  biegali zaś Arkadiusz Reca i totalnie nieprzyzwyczajony do tej pozycji Sebastian Szymański. Efekt był mizerny, bo aż trzy stracone bramki w Budapeszcie optymizmem nie napawały. Portugalski trener jest jednak konsekwentny w swoich postanowieniach. O ile w meczu z Andorą zobaczyliśmy klasyczną obronę z dwójką stoperów (wymusiła to gra trójka napastników i mizerny poziom rywala), o tyle z Anglią znów zobaczyliśmy trzech stoperów w linii obronnej. Tym Razem do składu wskoczył Maciej Rybus, a miejsce obok Helika i Bednarka zajął najbardziej doświadczony ze wszystkich Kamil Glik. Oba mecze z poważnymi rywalami zostały rozegrane w podobnym zestawieniu, a to już solidna podstawa, by podobnej sytuacji spodziewać się w kolejnych spotkaniach.

Takie zestawienie ma oczywiście swoje plusy:

- trzech stoperów i dwa wahadła to solidne zabezpieczenie przy grze z lepszymi piłkarsko drużynami

- można wówczas odpowiednio zagęścić środek i  bardziej elastycznie niż w klasycznym ustawieniu z dwoma stoperami korygować formacje (nawet kilka razy w meczu)

- wszystkim reprezentacyjnym obrońcom zdarza się w swoich klubach przynajmniej sporadycznie grywać w takim zestawieniu

 

Pamiętajmy, że na wprowadzenie takich zmian potrzeba czasu, a my nie mamy go za wiele przed zbliżającym się zaległym turniejem Mistrzostw Europy. Widać tu jednak pewną myśl przewodnią i warto dać nowemu selekcjonerowi choć trochę naszej cierpliwości. Bardzo możliwe, że skład osobowy do takowego zestawienia obrony wykrystalizuje się szybciej, niż nam się wydaje.

Paulo Sousa nie boi się przyznać o błędu i nie zamyka się na dziennikarzy

Chyba wszyscy byliśmy dość mocno zmęczeni notorycznie powtarzanymi frazesami przez Adama Nawałkę i nie umiejętnym prowadzeniem relacji z mediami przez Jerzego Brzęczka. Wydaje się, iż właśnie stanowisko selekcjonera objął człowiek, który nie tylko potrafi rzeczowo opowiadać o meczu, ale przede wszystkim  przyznać się do błędu personalnego i skrytykować piłkarza. Paulo Sousa zdecydowanie nie ucieka w banały i dość konkretnie odpowiada na pytania dziennikarzy. Słuchając jego wypowiedzi po wszystkich trzech dotychczasowych spotkaniach można odnieść wrażenie, że stara się ‘’grać w jednej drużynie z kibicami”.

Przykładem jest tu konferencja prasowa po spotkaniu z Węgrami. Portugalczyk wypowiedział się na niej bardzo konkretnie. Wspomniał o przeciętnym występie wahadłowych i wyraził ubolewanie nad brakiem systemu VAR w meczach eliminacyjnych. Dostało się również Jakubowi Moderowi. Sousa wytknął mu błędy i zarzucił zbyt wolne doskakiwanie do przeciwników. Jednak najwięcej pretensji po spotkaniu z Madziarami  szkoleniowiec miał do samego siebie. Samokrytycznie ocenił swoje wybory personalne i z pełną stanowczością stwierdził, że gdyby mógł ustawić powtórnie drużynę na ten mecz, to by to zrobił. Nie często zdarza się słyszeć z ust trenera takie opinie – szczególnie po debiucie, gdy ma pewnego rodzaju taryfę ulgową.

Należy w tym miejscu  zaznaczyć, że za nowym szkoleniowcem  dopiero pierwsze zgrupowanie, a najważniejsze wyzwania dopiero przed nami. Tak czy inaczej, fakt bycia blisko z kibicami i nieodgradzania się od mediów jest dosyć istotny i napawa optymizmem na przyszłość. Możemy przypuszczać, że podobnie będzie z piłkarzami. Nikt z nas nie chce przecież kibicować kadrze odgrodzonej od świata.

Reagujemy na wydarzenia boiskowe i potrafimy odwracać rezultat spotkania

Można by spojrzeć na to z innej strony, nieco bardziej krytycznie. Bo czy nie można było lepiej wejść w mecz , by go potem nie odwracać?

Bez dwóch zdań – można było. Wystarczyło minimalnie inaczej ustawić drużynę taktycznie, ciut lepiej dobrać strategię. Spróbujmy mimo wszystko spojrzeć na te kwestie na chłodno.

Zarówno w Budapeszcie, jak i w Londynie spotkania nie układały się po naszej myśli. Widać było sporo nerwowości i niewymuszonych błędów w ustawieniu. W obu przypadkach to przeciwnik trafiał pierwszy do siatki. Biorąc pod uwagę, że to pierwsze zgrupowanie selekcjonera z drużyną, którą oglądał jedynie w telewizji większość z nas mogła przypuszczać, że nie wrócimy już do meczu (szczególnie przy 0-2 w Budapeszcie). A jednak się udało. Sztab przytomnie zareagował na sytuację boiskową i dokonał dobrych zmian.

Na szczególne wyróżnienie w pierwszym meczu zasługuje Kamil Jóźwiak. Zawodnik Derby County miał udział przy obu bramkach i to przede wszystkim dzięki niemu byliśmy w stanie wywalczyć cenny punkt. Na Wembley zaś opłacało się wpuścić Milika, który wyłożył piłkę Moderowi przy wyrównującej bramce. Mimo, że w środowym spotkaniu nie udało się wywalczyć nawet remisu, to jednak gra w drugiej połowie wyglądała zgoła inaczej niż w pierwszej. A to oczywiście  za sprawą reakcji szkoleniowca w przerwie. W starciu z Andorą również mieliśmy do czynienia z trafionymi zmianami. Bramka na 3-0 to przecież od początku do końca zasługa rezerwowych. Z lewej strony dośrodkował Kamil Grosicki, a debiutancką bramkę w narodowych barwach zdobył Karol Świderski.

Nowe spojrzenie na reprezentację

Jedno jest pewne. Wszyscy mamy dość czekania na ‘’ostateczną wersję reprezentacji”, a wyświechtane hasło ‘’dajmy im popracować” działa na nas niczym przysłowiowa płachta na byka. Nie da się ukryć, że zaszły zmiany, a na polski futbol fachowym okiem patrzy właśnie osoba z zewnątrz. Już same odważne korekty w ustawieniu taktycznym i nowa filozofia powinny być powiewem świeżości. Czy Paulo Sousa okaże się dobrym wyborem Zbigniewa Bońka? Na odpowiedź będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Mamy przypuszczenie graniczące z pewnością, że trochę dłużej niż do najbliższego zgrupowania.

Na ten moment możemy jedynie spekulować. Piłka nożna jest przecież niekończącą się polemiką, a reprezentacja Polski naszym ulubionym tematem rozmów.